Obiecał?
Usiadła grzecznie pod drzewem i czekała. Obiecał jej, że przyjdzie. Obiecał, więc przyjść musi. Mimo to czuła w sercu jakiś niepokój. Coś, co nie dawało jej spokoju nękało ją godzinami. Nie wiedziała co i nie wiedziała jak to zwalczyć. Nie potrafiła normalnie wytłumaczyć swojego zachowania. Czasami musiała po prostu przystanąć i popłakać. Tak, te stare drzewo, które przeżyło już wszystko co można sobie wyobrazić było do tego idealnym miejscem. Jej miejscem rozmyślań.
Na kogo w ogóle czekała? Czy naprawdę wierzyła w to, że przyjdzie? Czy naprawdę była tak naiwna, że uwierzyła w sen? Przecież to był głupi sen. Mimo to czekała. Siedziała skulona pod bezpiecznym drzewem i czekała na osobę ze snu. Obiecał jej, że przyjdzie. Obiecał, więc przyjść musi.
A co jeśli nie? A co jeśli okaże się, że to był naprawdę zwykły sen? Wtedy znowu popanie w depresję. Znowu wejdzie do wanny i się rozbeczy z byle powodu. Przecież nawet go nie znała. Widziała go tylko we śnie. Tylko i aż. Był straszny, ale i piękny. Straszny, bo wciąż bała się odrzucenia i zerwania obietnicy, a piękny bo wydawał się idealny. Nie idealny pod względem wyglądu, czy charakteru. Idealny pod względem uczuć. A czy można być idealnym pod względem uczuć? Miłość nie ma zasad, więc można.
Gdzieś w oddali usłyszała śmiechy i szepty. Podniosła się szybko do góry i wyjrzała zza szerokiego drzewa. Znowu nic. Znowu ci kolejni ludzie byli dla niej niczym.
Każdy człowiek jest niczym. Tylko wtedy, jeśli znajdzie TĄ osobę będzie kimś wyjątkowym. Idealnym.
Dzień minął jej bardzo długo. Często płakała, śmiała się z siebie, a jeszcze częściej czuła, że cierpi. Tak cholernie mocno.
Wróciła myślami do snu. Stał na białym tle i się uśmiechał. Powiedział, że kiedyś do niej przyjdzie, a obiecał, że będzie to dzisiaj. Tutaj, pod tym ogromnym drzewem. Jednak zamiast jego, przez cały czas widziała jakąś kobietę z dzieckiem, nastolatkę z papierosem, mężczyznę z psem. Chorą rzeczywistość, którą miała sedrecznie dosyć! Westchnęła i się podniosła. Nie będzie już dłużej czekać - musi działać. Musi wstać i pójść przed siebie. I przestać płakać!
- Dlaczego płaczesz? - Odwróciła się powoli w stronę starszego mężczyzny. Miał na sobie stary, potargany płaszcz, laskę na której się opierał, kapelusz z dawnych czasów i siwą brodę. Był czyimś dziadkiem.
- Bo ktoś nie dotrzymał obietnicy.
- Jesteś tego pewna? - spytał automatycznie.
- Tak.
Lecz wcale nie była.
- A może nie zauważyłaś? Czasami szczęście potrafi przejść obok nas niezauważalnie, a czasami do nas podejdzie, a my nie wiedząc, że to one - je wygonimy. - Puścił oczko, po czym kuśtykając odszedł.
Ona wraz z nim. W niepamięć.
Obiecał jej, że przyjdzie. Obiecał, więc przyjść musi.
____________________________________________
Takie ło. Nic nadzwyczajnego, jednak czuję do niego dziwny sentyment. Mam czasami odchyły od normalności.
Offline
A mnie cholernie zaintrygowało. Zwykle czytam coś w innych klimatach, ale to mi się spodobało:p
Masz może coś dalej dopisane? Bo jest dziwnie tajemnicze to wszystko:p
Offline
Sappy napisał:
Masz może coś dalej dopisane?
Niestety nie. Zostało to napisane pod wpływem... uczuć i nagłej weny. Jest to taka nijaka jednoczęściówka, ale jeżeli jesteś zainteresowana, to wstawię coś podobnego do tego, co również będzie miało podobne zakończenie. Do zinterpretowania, z przesłaniem.
Jakoś mnie tak naszło. .
Offline
ołłł...
nie wiem co powiedzieć.
To było świetne.
Offline
whyou napisał:
Obiecał jej, że przyjdzie. Obiecał, więc przyjść musi.
Najbardziej podoba mi się ta ostatnia linijka. Jest taka... no taka jakaś. Pociągająca. I taka... nie umiem opisać tego słowami.
Ostatnio edytowany przez Cathryn (2009-07-08 21:42:03)
Offline
Cathryn, chyba wiem, jakie uczucie cie dopadło jeśli chodzi o ostatnie słowa. Szczerze mówiąc ja miałam podobne. "Obiecał jej, że przyjdzie. Obiecał, więc przyjść musi." to jest takie, daje do myślenia. Ona czeka na kogoś, ale sama nie wie na kogo.
Offline