Ogłoszenie

Prace nad zmianą domeny ruszyły.

Cytat na Grudzień

Pisanie nie polega jedynie na wyrażaniu myśli, to także głęboka zaduma nad wymową każdego słowa. - Paulo Coelho, "Czarownica z Portobello"

#1 2009-11-14 13:42:38

 akejszon

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/vipn_118.png

2662062
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2009-06-26
Posty: 433
Punktów :   
WWW

[jed.] Bliźnięta Belmondo

Opowiadanie, które twkiło w mojej głowie od dłuższego czasu, a zapalnikiem okazał się festiwal cyrkowy pokazany w telewizji.
____

"Proszę państwa! Oto potwierdzenie magicznej więzi pomiędzy bliźniętami! Wspaniały pokaz akrobatyki i idealnego zgrania zaprezentują państwu bliźnięta Belmondo!"


Ostatnie kilka wdechów, by uspokoić skołatane nerwy i przejście za kurtynę. Momentalnie oślepiły nas reflektory, ale by odnaleźć się na arenie, nie potrzebowaliśmy wzroku. Znaliśmy ją doskonale. Słyszałam wiwaty publiczności, które jednak umilkły, gdy rozbrzmiała muzyka. Przez pierwsze takty partii skrzypiec pozostawaliśmy nieruchomi. Dopiero, gdy zagrzmiał bęben, obróciliśmy się twarzami do siebie. W idealnej synchronizacji zrobiliśmy niewielki skok z saltem w tył. Flesze aparatów zabłysnęły. Rozległy brawa, gdy wykonaliśmy pierwszą figurę. Przy kolejnym ruchu rzuciłam okiem na publiczność. Na ławkach w cieniu widziałam tylko zarysy sylwetek. Usłyszałam okrzyk przestrachu kilku osób, gdy przy wyjątkowo widowiskowym podnoszeniu miotnęłam warkoczem po macie, omal nie uderzając w nią głową. Ja się nie bałam. Każdą sekwencję ćwiczyliśmy na treningach miliony razy. Wiedziałam więc, że Pierre nigdy mnie nie upuści, a on miał pewność, że i mnie nie omsknie się noga. W idealnym rytmie wykonywaliśmy kolejne ruchy, a nasze wyćwiczone ciała posłusznie układały się w żądane figury. Byliśmy pogrążeni w dziwnym tańcu, żywiołowym, choć zgodnym. W niewykonalnych dla zwykłego człowieka kombinacjach oplataliśmy się i prowokowaliśmy, a ludzie z uwagą przyglądali się naszym wyczynom.
Dlaczego aż tak bardzo ich to fascynuje? Każdy z tych wpatrzonych w nas gapiów mógłby po odpowiednim treningu robić to samo, a oni płacą, by oglądać to, czego im samym nie chce się dokonać. I zazdroszczą nam naszej sprawności, wytrwałości i młodości.
Muzyka gwałtownie się urwała i my także się zatrzymaliśmy. Kątem oka zauważyłam, jak makijaż na twarzy Pierre’a spłynął razem z potem. Podejrzewałam, że ja wyglądam tak samo. Oddychałam równie ciężko jak on, a nasze klatki piersiowe unosiły się w tym samym szybkim rytmie. Uśmiechnęliśmy się do siebie, gratulując sobie dobrego występu. Chwyciłam jego dłoń i razem złożyliśmy przed publicznością głęboki ukłon.
- Podziękujmy Madeleine i Pierre’owi Belmondo za wspaniały występ- zawołał Alexei, a publiczność odpowiedziała gromkimi brawami.
Ukłoniwszy się po raz ostatni, zbiegliśmy z areny, cały czas trzymając się za ręce. Na wejście czekał właśnie Alberto ze słonicą Dianą. Gdzieś przemknęła cała trupa malutkich Chińczyków, zauważyłam, jak Harriet poprawia makijaż. Sama przyjęłam zaproponowaną butelkę wody, a drugą podałam Pierre’owi. Krzyknęłam jeszcze za Alberto:
-Powodzenia!
Z ulgą usiadłam na taborecie, a miejsce obok mnie zajął mój brat. Mimo zmęczenia, wyglądał na zadowolonego z siebie, bo z jego twarzy nie schodził uśmiech. Wszędzie dookoła nas panowała wielka krzątanina obecna przy każdym spektaklu. Gdzieś między nogami rozgrzewających się chłopaków od trapezów przemknęła mała małpka Tutti. Ktoś pokrzykiwał, że zgubił hula hop, a Vasyl, nasz siłacz, rubasznie śmiał się z dowcipu karlicy Harriet.
Starłam z twarzy resztki makijażu i obserwowałam, jak Pierre zabawnie strząsa krople potu z włosów. Krzyknęłam, gdy któraś z nich mnie dosięgnęła. Poczekaliśmy, aż obydwoje nieco ochłonęliśmy, a wtedy poprawiłam nasz makijaż.
-Idealnie- pochwaliłam swoją pracę, a Pierre zaśmiał się z mojej skromności.
Niespodziewanie dotknęła mnie nieprzyjemna myśl, co by się stało, gdyby nagle Pierre’a zabrakło. Nie bylibyśmy dłużej bliźniętami Belmondo. Byłabym sama, Alexei zapowiadałby tylko Madeleine Belmondo. Czy moje solowe występy byłyby równie dobre, co te wykonywane wspólnie z bratem? Czy w ogóle chciałabym występować sama? Popatrzyłam z czułością na Pierre’a i uświadomiłam sobie, że bez niego chyba nie zdecydowałabym się na bycie dłużej tym „dziwadłem z cyrku”. Przecież w dzieciństwie razem bawiliśmy się w cyrk, wzorując się na rodzicach, razem zaczęliśmy szkołę cyrkową, razem trenowaliśmy, aż wreszcie razem występowaliśmy. Chciałabym sama wejść na arenę bez poczucia, że obok mnie jest Pierre, by zawsze mnie wspierać? Czy chciałabym sama cieszyć się z udanego występu i sama się do niego przygotowywać? Czy chciałabym sama przyjmować oklaski i uwielbienie widowni? Nie… Nie, nie chciałabym.
Obraz Pierre’a, który siedział przede mną, rozmył się, a oczy mnie zapiekły. Podniosłam ręce do policzków i zaskoczona odkryłam, że są pokryte łzami.
- Co się stało?- zaniepokoił się Pierre.- Coś cię boli?
W tym momencie rozpłakałam się na całego. Jeszcze mnie dobił tą swoją wzruszającą miną i braterską troską. Zdenerwował się jeszcze bardziej, gdy zauważył, że mój płacz bardziej się nasilił i że mu nie odpowiedziałam. No, ale jak tu odpowiadać, kiedy pierwszy raz w życiu serce chwyta prawdziwe, nieudawane i przejmujące wzruszenie. W dodatku duszenie się łzami wcale nie ułatwiało mi sprawy.
- To… To napięcie przedmiesiączkowe- wydukałam w końcu.- Nic takiego.
To bynajmniej nie uspokoiło Pierre’a, ale przynajmniej dało mi jakąś wymówkę. Dwa kolejne występy zajęło mi okiełznanie swoich emocji. Za ten czas trupa akrobatyczna małych Chińczyków dała śliczny występ, a klaun Harry z karlicą Harriet i małpką Tutti rozbawili publiczność do łez.
Ogarnęłam się i spojrzałam do lustra, co wywołało u mnie grozę. Czarne ścieżki łez zmieszanych z cieniem do powiek bardzo nieciekawie rozmazały biały puder. Przez chwilę usiłowałam znaleźć jakieś określenie, które mogło opisać stan mojego makijażu, ale nie zdołałam. Przez cały czas, kiedy przystosowywałam swoją twarz do użytku, czułam na sobie uważne spojrzenie Pierre’a. Wypatrywał, czy przypadkiem mój atak płaczu nie powróci. Ja sama byłam pewna, że nie. Po tak wyczerpującej erupcji emocji stałam się oazą spokoju. Wolałam nie denerwować więcej Pierre’a.
Mój brat przez cały czas, który pozostał do ostatniego wyjścia na arenę, traktował mnie jak zgniłe jajko. Obskakiwał mnie i co chwilę pytał, czy czegoś mi nie potrzeba. Moje załamanie nerwowe nie uszło też uwadze reszcie i co chwilę ktoś do mnie podchodził, by zapytać, czy ktoś mi zrobił krzywdę, albo czy sobie czegoś nie nadwyrężyłam. Nawet chłodna i wyniosła Camilla, która występuje w pokazie woltyżerki, bez słowa poprawiła mój makijaż tak, że nawet najdociekliwsze oko nie dojrzałoby śladów płaczu.
Wreszcie nadszedł czas, by ostatecznie pożegnać publiczność. Wszyscy artyści, łącznie ze mną i Pierre’em, po kolei wychodzili na arenę, by wykonać ostatni ukłon. Przed widownią stanęłam ze szczerym uśmiechem. Z przyjemnością przywitałam uczucie, które pojawia się wraz z wyjściem na arenę- lekka adrenalina, zadowolenie, poczucie przynależności i pewność siebie, bo to mnie przecież podziwiają. Wciągnęłam do płuc znajome, uspokajające powietrze przesycone zapachem popcornu, potu, lekkiej stęchlizny i tworzywa, z którego wykonana jest mata.
Teraz ludzie klaskali i podziwiali nasze występy, ale normalnie kpią z nas. Określają nas jako „dziwadła”, „koczowników”, „odmieńców”. Roją sobie dziwne historie o przyczynach, dla których przyłączyliśmy się do cyrku. Ale po co dobudowywać do tego jakąś filozofię? Dlaczego nikt nie pomyśli, że po prostu to lubimy?
Nikt nie pomyśli, że podoba nam się adoracja publiczności, poczucie zarazem odmienności, bo przecież to my, ci odszczepieńcy z cyrku, a zarazem przynależności do wielkiej cyrkowej społeczności. Czemu nikt nie zauważył, że wszyscy tu o siebie dbamy? Czemu nikt nie zauważył z jaką przyjemnością pławimy się w swojej inności?

Ostatnio edytowany przez akejszon (2009-11-14 13:42:56)


Come to the dark side... we have cookies!

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plHydrominum najlepszy kredyt konsolidacyjny Podnośniki koszowe Wrocław