Ogłoszenie

Prace nad zmianą domeny ruszyły.

Cytat na Grudzień

Pisanie nie polega jedynie na wyrażaniu myśli, to także głęboka zaduma nad wymową każdego słowa. - Paulo Coelho, "Czarownica z Portobello"

#1 2011-07-15 15:22:29

pauline

http://www.przemo.org/phpBB2/forum/files/user_176.gif

Zarejestrowany: 2011-07-15
Posty: 2
Punktów :   

[wiel.] epicharma

na początku chciałabym uprzedzić, że zamieszczone poniżej opowiadanie jest dużo dłuższe, jednak nie wklejam całego, ponieważ chcę się dowiedzieć czy w ogóle jest sens. nie wiem jak opowiadanie odbierają inni, więc prosiłabym o Wasze uwagi i opinie, dzięki


Jest coś takiego w Warszawie nocą, co sprawia, że chociaż na krótką chwilę zapominamy o codziennych troskach i dajemy porwać się wyobraźni. Panorama oświetlonych wieżowców, samochody wiozące swoich właścicieli do domów, poszczególne osoby, idyllicznie spacerujące po mniej zatłoczonych alejkach i nasza imaginacja, przypisująca niektórym postaciom finezyjne scenariusze.
Jest to zdecydowanie najlepsza pora na spotkania ze swoją sympatią. Romantyczny klimat, uczucia, które taki widok wywołuje, i bliska osoba, dająca nam do zrozumienia, że jest tutaj z nami, bo jej na nas zależy. Coś, o czym, w większości przypadków, możemy tylko pomarzyć.
Blanka Kotarska nie zwracała uwagi na poetyczny i uczuciowy widok za oknem autobusu numer 510, jadącego w stronę ulicy Inflanckiej, a przejeżdżającego akurat przez Most Gdański. Bezwstydnie siedziała okrakiem na swoim partnerze, z namiętnością odwzajemniając jego soczyste pocałunki. Nie obchodzili ją pozostali pasażerowie autobusu. Ignorowała zniecierpliwione chrząknięcia, złośliwe uwagi czy krytyczne komentarze na swój temat, dalej bezczelnie się całując.
Jej towarzysz nazywał się Erik. Wysoki brunet z niebieskimi oczami, wyposażony w pokaźnych rozmiarów mięśnie i ozdobiony azjatycką opalenizną. Blanka upatrzyła go sobie podczas popołudniowego meczu, na który, prawie siłą, zaciągnął ją jej przyjaciel, Thomas. Erik grał na pozycji napastnika i już w pierwszej połowie strzelił dwie bramki. Jego muskulatura, siła i upór, z jakim dążył do celu, były dla Blanki wręcz fascynujące. Poza tym, piłkarz całkowicie różnił się od jej poprzedniego kochanka, nieśmiałego, aczkolwiek dziwnie pociągającego informatyka, co również było pewnego rodzaju urozmaiceniem.
174 cm wzrostu, talia osy, długie nogi i całkiem spory biust ściągały na Blankę zainteresowane spojrzenia mężczyzn, a kawowe, sięgające pasa włosy, duże, czekoladowe oczy oraz wydatne usta sprawiały, że zapominali o czynnościach, którymi się akurat zajmowali, a, jak to faceci, dawali ponosić się wyobraźni. Wygląd umożliwiał jej to, co lubiła najbardziej, a mianowicie przebieranie w przedstawicielach płci przeciwnej.
Ciągle się całując, wysiedli z autobusu. Dochodziła północ, ale z racji, że był to środek lipca, noc była przyjemnie ciepła. Szybkimi krokami przemaszerowali kilkaset metrów w stronę budynków mieszkalnych, po czym Blanka pospiesznie wystukała czterocyfrowy kod. Winda już czekała na dole. Dziewczyna nacisnęła przycisk z numerem 13, a następnie oparła się o ścianę i przyciągnęła Erika do siebie. Chłopak lekkim pociągnięciem swoich dużych dłoni rozpiął jej bluzkę, a jego oczom ukazał się błyszczący, ciemnozielony biustonosz, świetnie podkreślający jej złocistą opaleniznę. Na moment oderwał wargi od jej ust, by móc nacieszyć się jej idealnych rozmiarów piersiami.
Winda się zatrzymała. Zdezorientowani popatrzyli na otwierające się drzwi, a następnie, kontynuując całowanie, poczłapali się w stronę mieszkania numer 69. Blanka wsadziła rękę do tylnej kieszeni spodni i wyciągnęła z niej pęk kluczy. Otworzyła drzwi, po czym wciągnęła Erika do środka i zrzuciła z siebie bluzkę. Chłopak ponownie przyparł ją do ściany, podsuwając dłonie pod jej pośladki, dzięki czemu ona mogła opleść nogami jego biodra. Całował ją po szyi, ramionach, piersiach, sprawiając, że cicho dyszała z rozkoszy.
W pewnym momencie w przedpokoju zapaliło się światło. Przyzwyczajeni do ciemności zmrużyli oczy, dostrzegając na końcu korytarza zarys damskiej sylwetki.
– Dziewczyno, co ty, do cholery, znowu wyprawiasz?
Blanka rozpoznała zirytowany głos swojej przyjaciółki, Aldony, obok której po chwili pojawił się Dymitr, jej starszy o cztery lata brat. Oboje przyodziani byli w piżamy i wyglądali na zmęczonych. Zdumiona zeskoczyła z Erika i oblizała usta.
– Co tutaj robicie? – zapytała, wciąż lekko zdyszana.
– Przypuszczałam, że będziesz siedziała sama w domu, wyjadała Nutellę ze słoika i ze zniecierpliwieniem na nas czekała, więc chciałam zrobić ci przyjemność i zmusiłam chłopaków, byśmy przyjechali dzień wcześniej – rzuciła jej przyjaciółka oschłym tonem. – Cóż, myliłam się, świetnie zorganizowałaś sobie czas.
– Tak, a teraz muszę zmienić plany – odpowiedziała z nieszczerym uśmiechem. – Ale, poczekaj, jak to chłopaków? Przyjechał ktoś jeszcze?
Ledwo zdążyła zadać to pytanie, kiedy z jednego z pokoi wyłonił się wyraźnie zaspany chłopak, z roztargnieniem mierzwiący sobie nieco dłuższe, brązowe włosy. Stanął niewiele przed nią, przyodziany jedynie w białe szorty. Fakt faktem, ciało miał niczego sobie. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Blanka poczuła, jak przeszedł ją dreszcz. Jego bezbarwne oczy, sprawiały wrażenie obłąkanych, a wręcz szatańskich. Miała wrażenie, że jego wzrok przeszywa ją na wylot, co było wyjątkowo nieprzyjemnym uczuciem. Jednak, mniejsza o to, że chłopak patrzył na nią w sposób, który odrobinę ją przerażał, najgorsze było to, że ona owe spojrzenie już znała i nie należało ono do osoby, którą kiedykolwiek darzyła sympatią, wręcz przeciwnie. Skrzywiła się mimowolnie. Na usta cisnęło jej się mnóstwo pytań, w tym jedno zasadnicze:
– Co on tutaj robi?!

***


Ze snu wyrwał Joachima jakiś hałas, po którym z korytarza dało się słyszeć odgłosy rozmów. Powieki mu się kleiły, ciało odmawiało posłuszeństwa, cały organizm pragnął zignorować osobliwe dźwięki i kontynuować relaksujący sen. Niestety, ciekawość przezwyciężyła wszystko. Zebrał się w sobie i na wpół przytomny wyszedł ze swojego pokoju.
Na tle szeroko otwartych drzwi wejściowych stała dziewczyna w jeansowych rurkach i ciemnozielonym biustonoszu. Rozwarte usta i rytmicznie unosząca się klatka piersiowa dawały do zrozumienia, że z trudem łapała oddech. Napotkał na sobie jej wzrok. Te zadziorne, wiecznie sprawiające wrażenie wrogiego spojrzenie wydało mu się znajome.
Kąciki jego ust już wędrowały ku górze, kiedy dziewczyna, jednym, mało stosownym pytaniem, wykazała swoje niezadowolenie z jego obecności.
Cóż, nie otrzymała na nie odpowiedzi. Aldona była zbyt zbulwersowana całym zajściem, Dymitr wolał się nie odzywać, by nie pogorszyć sytuacji, a Joachim nawet nie miał zamiaru jakiejkolwiek odpowiedzi jej udzielać. W końcu, pytanie nie było kierowane do niego.
– Widzisz, co narobiłaś? – wznowiła Aldona. – Joachim nie spał od kilku dni, jest cholernie zmęczony, prawdopodobnie ledwo zdaje sobie sprawę z tego, co się tutaj dzieje, a ty, od tak, pół naga, wpadasz do mieszkania uwieszona na szyi jakiegoś mięśniaka i robisz mnóstwo hałasu.
– Aldona, uspokój się. Skąd Blanka mogła wiedzieć, że wrócimy wcześniej? – wtrącił się nieśmiało Dymitr, a że w odpowiedzi został obdarzony jedynie piorunującym spojrzeniem, zwrócił się do Joachima, który w dalszym ciągu mierzył się z Blanką wzrokiem. – Pamiętasz Blankę Kotarską?
– Kojarzę – odpowiedział chłopak krótko i nie do końca szczerze, a na jego ustach ni stąd, ni zowąd pojawił się szelmowski uśmiech, za który większość dziewczyn byłaby skłonna uciec sprzed ślubnego kobierca.
Blanka zmrużyła oczy widocznie zirytowana. Otworzyła usta, chcąc się zrewanżować, ale ostatecznie zwróciła się do swojego towarzysza, którego Joachim wcześniej nawet nie zauważył.
– Dokończymy innym razem.
Mięśniak pokiwał głową zawiedziony, następnie cmoknął Blankę w usta i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. W mieszkaniu zapadła dość krępująca cisza.
Joachim obserwował, jak dziewczyna podnosi bluzkę z podłogi i niedbale zakłada ją na siebie. Nigdy nie przywiązywała zbytniej wagi do tego, kto i co o niej pomyśli, ani jak wygląda. Miała świadomość, że zawsze, choćby miała na sobie worek po ziemniakach, będzie emanować seksapilem.
– W takim razie, skoro wszyscy jesteście tacy zmęczeni, nie będę wam przeszkadzać, dobranoc – rzuciła, spoglądając po twarzach wszystkich i na chwilę dłużej zatrzymując wzrok na Joachimie, po czym minęła go bez cienia uśmiechu i zniknęła za sąsiadującymi z jego pokojem drzwiami.

Ostatnio edytowany przez pauline (2011-07-20 17:02:14)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plOprogramowanie stomatologiczne Lakierobejca woskowa Dlugie modne sukienki