- Nie, bo mnie portal nie lubi! - rozpłakała sie Czarlajna, gdyż nie mogła już pomieścić w swoim umyśle tych wszystkich niepozytywnych wydarzeń z ostatniego tygodnia.
Offline
Just podaje Caroll chusteczkę wielkości prześcieradła i kieruje się ku plaży- Chodź do Markusa, może on coś poradzi...
Offline
<Caroll wydmuchuje głośno nos, po czym oddaje Justify prześcieradło>
- Ja już nie potrzebuję tabsów - mówi - Już nie mam zwidów, po prostu... Tak mi jakoś źle!
<znów zaczęła ryczeć>
Offline
-UGH!- oddaje jej prześcieradło i prowadzi na plażę- Dlatego idziemy do Markusa! Czekaj! Endi! No tak!- wyciąga komórkę i dzwoni.
Offline
-Hej Endi... Słuchaj, Czarlajna chciałaby z tobą pogadać. Tak swoją drogą, to jest załamana...- Just zerka na Caroll i podaje jej telefon- Nie odbierze, nie odbierze- przedrzeźnia.
Offline
- Ale ja wcale nie chcę z nim gadać! - szepcze do Just, po czym przykłada telefon do ucha - Nie... Nic mi nie jest... No serio! Boże... Nie... Dobra, skończ już!
<ze złością zatrzasnęła klapkę i oddała Laurze telefon>
Offline
-Pf! To dlaczego jesteś załamana?! Poza tym, ja nie mam klapki w telefonie. Chodź do tego Markusa, może on coś poradzi.
Offline
- Bo mnie pogoda dobija? Bo włosy nie chcą się poddać prostowaniu? Bo mam mnie denerwuje? Bo... Cholera... Nie wiem! Ale ja już nie chcę tabletek!
Offline
- Hm... - na twarzy Caroll rozkwita półuśmiech - Możemy iść - powiedziała nieco zamyślona, wyciągając swój pistolet z jedną kulą - W końcu go odstrzelę!
Offline